Martyna Wojciechowska w 2001 roku wzięła udział w sesji zdjęciowej dla magazynu dla mężczyzn. Choć od czasu publikacji fotografii w „Playboyu" minęło 17 lat, dziennikarka jest dumna ze swoich nagich zdjęć. – Mój tata z dumą trzyma ten egzemplarz w domu i wszystkim go pokazuje. Ja też pokazywałam ten numer z dumą mojej córce. Nagie ciało jest powodem do dumy. Nie chcę budować jakichś niepotrzebnych tabu – powiedziała Wojciechowska jakiś czas temu w rozmowie z Faktem. Jednocześnie zapewniła, że nie planuje kolejnych rozbieranych sesji. – Dziś już bym się nie zdecydowała. Wtedy służyło to temu, żeby jako kobieta się w pewien sposób zbudować, by spojrzeć na siebie z innej perspektywy. Dziś nie byłoby mi to do niczego potrzebne, ale wtedy było i tak zrobiłam – powiedziała podróżniczka. Zamierzasz założyć sukienkę z odkrytymi plecami lub nie zakładać stanika wcale? To ci się przyda! W poniedziałek dziennikarka zaskoczyła swoich fanów dość odważnym zdjęciem. Na swoim koncie na Instagramie opublikowała fotografię, na której... pozuje bez stanika! Zobacz także Zdjęcie jest częścią projektu, którego dziennikarka na razie nie zdradza. Niektórzy fani zasugerowali, że jest on częścią nowej sesji dla „Playboya”. – Playboy okładka? – czytamy w jednym z komentarzy. Problemy Lady Pank na Białorusi. Komu nie podoba się koncert? Sławomir. Zabronił żonie iść do show
Martyna Wojciechowska realizuje swoje kolejne cele i marzenia. Praca jest dla niej ważna, ale na pierwszym miejscu stoją bliscy. Podróżniczka jest szczęśliwą mamą Marysi, która ma już 15 lat. Kiedy córka pojawiła się na świecie, Martyna Wojciechowska inaczej spojrzała na siebie samą. Dziś córka jest dla niej wsparciem i siłą.
GALA: Złośliwi mówią, że nie przejechałaś rajdu, lecz zostałaś przewieziona, że na Mont Blanc cię wniesiono, że rekiny, z którymi nurkujesz w nowym programie, to fotomontaż. Martyna Wojciechowska: To żałosne. Tak mówią laicy. Na rajdzie nie ma taryfy ulgowej. Jak wszyscy, przepraszam, musisz się załatwiać przy ludziach, nie jesz, nie śpisz. Kiedy przez 12 godzin jedziesz w upale, kiedy niemiłosiernie trzęsie, to z którejkolwiek strony byś siedziała, masz dość. Idę na Mont Blanc i ktoś mówi, że to wejście dla emerytów. Nawet gdybym szła bez plecaka, to czy ktoś za mnie zrobi milion kroków? GALA: Ludzie wciąż spekulują, kim jest twój partner życiowy, czy polecisz z nim na Księżyc... Czasem złoszczę się, kiedy czytam jakieś wymyślone historie o mojej drugiej połówce, bo wiem, jak to wpłynie na atmosferę w domu. Cóż, takie rewelacje powodują pewną nerwowość... Ręce mi opadają, kiedy słyszę po raz setny pytania o sesję w Playboyu lub czy często zmieniam facetów. A ja w tym względzie jestem więcej niż tradycjonalistką. Jeśli nie opowiadam o swoim życiu prywatnym, o moim partnerze, o tym, jak się poznaliśmy, jaki był mój pierwszy raz, jeśli ludzie nie wiedzą, co jemy rano na śniadanie i czy chodzę w piżamce w misie, a on w króliczki, to nie znaczy, że ja nie mam życia emocjonalnego. Przeciwnie. O tych spekulacjach myślę jak Hugh Grant w Notting Hill: dzisiejsze gazety wyściełają jutrzejsze kubły. GALA: Czemu swojego mężczyznę chowasz przed światem? Znamy się od półtora roku. Nie robię tajemnicy z naszego związku, ale uważam, że ludzie powinni patrzeć na efekty pracy, nie na życie prywatne. Niektórzy mogą uważać mojego faceta za mruka. Nie jest nim, po prostu nie mówi, jeśli nie ma czegoś istotnego do powiedzenia. Uwielbiam takich facetów. Nie lubię mężczyzn za słodkich albo zbyt przystojnych. Mój partner nie mógłby być drobiazgowy. To by go dyskwalifikowało. Musi być silny, wiedzieć, czego chce w życiu. Nie znoszę czarusiów towarzyskich i takich, co podrywają "na wieśniaka". Wiesz, podjeżdżają z piskiem opon, machają kluczykami. To nie mój typ. To niewiarygodne, ale podobnie podrywają kierowcy rajdowi. GALA: Dziwisz się im? Jesteś piękna i stale uśmiechnięta. Nie zawsze. Po rajdzie Paryż-Dakar w prasie ukazało się wiele moich "zapłakanych" zdjęć. Nie miałam oporów, by je pokazać. Ludzie widzą na fotografii uśmiechniętą Martynę na Mont Blanc, nie wiedzą, że całą drogę wymiotowałam. GALA: Masz jednak więcej energii niż przeciętna kobieta. Od zawsze? Skąd! Byłam nieśmiałym dzieckiem. Źle znosiłam przedszkole, chorowałam z nerwów. Byłam poważna. Uczyłam się czytać na Panu Wołodyjowskim. Gdy poszłam do zerówki, to był prawdziwy szok. Tłum dzieci, hałas. I ja. Sama. GALA: Kiedy się zmieniłaś? W liceum przeżyłam okres buntu. Na rozpoczęcie roku szkolnego przyjechałam czerwoną emzetką. Niestety, byłam też pierwszą osobą tępioną za palenie papierosów za śmietnikiem. Teraz nie palę, wtedy robiłam wszystko pod prąd. GALA: Dziś żyjesz intensywnie, a przeszłaś ciężką chorobę. Nie boisz się jej powrotu? Nie. Nie myślę o tym, choć wciąż mam problemy ze zdrowiem. Dwa razy miałam uszkodzony kręgosłup. Mam niewydolność żylną, więc gdy idę w góry, biorę heparynę w zastrzykach. Mam problemy z oskrzelami. W czasie programu Big Brother przeszłam dwa zapalenia oskrzeli i zapalenie płuc. Udawałam, że nie jestem chora. Nigdy nie wzięłam zwolnienia z pracy z powodów zdrowotnych. I doprowadziłam do spastyczności oskrzeli. Są dni, kiedy walczę, żeby wstać z łóżka. Mam jednak silną motywację. Kiedyś Olga Lipińska powiedziała, że jest jak kolorowy bączek, który się kręci, i ma wrażenie, że jak się zatrzyma, to się przewróci. To jest świetne porównanie. GALA: Masz wyrzuty sumienia, odpoczywając? O tak, że śpię za długo, że kolejny dzień zmarnowałam, bo nie dokonałam wiekopomnego odkrycia, tylko siedzę i patrzę sobie w okno. GALA: Chyba nieczęsto, bo wkrótce przeprowadzasz się do nowego domu. Trochę jestem tym wykończona. Z remontowanego domu tak naprawdę został tylko zewnętrzny mur. Miałam artystyczną wizję. Kierowałam wyburzaniem ścian nawet przez telefon. Już przyjeżdżają meble, a ja cały czas coś jeszcze zmieniam. GALA: Podobno w domu potrafisz zrobić wszystko. Prawie, bo gotowanie raczej cię nie pociąga. Zawsze wolałam siedzieć z tatą w garażu niż w kuchni z mamą. To nie zmienia faktu, że mam z nią superkontakt. Uwielbiam ją i podziwiam. Nie jest nigdzie powiedziane, że kobieta musi być kobietą biznesu albo zwolenniczką sportów ekstremalnych. Mama jest dla mnie wzorem życiowym. Nie robiła wielkich interesów i nie skakała na bungee. Poświęciła się wychowywaniu mnie i dzieci swojego zmarłego brata. U nas bez przerwy ktoś mieszkał: kobiety porzucone, wyrzucone z domu, z dzieckiem na ręku, po przejściach. Przyzwyczaiłam się. GALA: Taki dom chciałabyś stworzyć? U mnie też często na podłodze śpi 6 osób i jest mi z tym bardzo dobrze. Rodzina... To wydaje się dużo większym wyzwaniem niż moje wszystkie szczyty górskie. Podziwiam kobiety zadbane, z dwójką dzieci, pracujące zawodowo. Ja też chciałabym mieć dzieci, może nawet zdecyduję się na adopcję? Wydaje mi się, że jeśli ktoś ma odpowiednie środki, aby zapewnić im dobrą przyszłość i wykształcenie, to powinien to zrobić. Mam 28 lat. Przypuszczam, że nie będę tradycyjną mamą, nad czym trochę boleję. Bardzo dobrze wspominam z dzieciństwa to, że kiedy wracałam do domu, mama zawsze była. I były placki. I zupa, i ciasto. Wciąż dostaję od mamy zupę w słoiku... Ciężko mi będzie stworzyć taki dom. Ostatnio rozczulają mnie małe dzieciaki. Bardziej niż kiedykolwiek. Ale nie sądzę, że jest to dla mnie dobry moment na zostanie mamą. Wszystko to na mnie czeka, a ja za kilka godzin lecę do Afryki. GALA: Żyjesz w biegu. Jak się to ma do twoich marzeń o stabilizacji? Ludzie wciąż pytają, dokąd pani tak pędzi, za czym goni? Mamy jedno życie i nie potrafię pogodzić się z tym, że tak szybko przemija. Ostatnio dostałam licencję shark diver, nurka rekinowego. Mam opracowany cały program wspinaczkowy. Po powrocie z Kilimandżaro będę wspinać się na Elbrus, potem na najwyższy szczyt Australii - Górę Kościuszki, i na McKinley na Alasce. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, co znaczy wspinaczka. Zdobywanie gór powyżej 6 tysięcy to projekty wymagające wielu lat pracy. Poważne wspinaczki kończą się bardzo często śmiercią. Chciałabym jeszcze pomieszkać z Eskimosami, pojechać na biegun zimna w Jakucji. Kupiłam trzy rozklekotane samochody i składam z nich jeden. Chcę za rok wystąpić w rajdzie transsyberyjskim. To taki Paryż-Dakar po błocie. GALA: Twój mężczyzna również uprawia sporty ekstremalne. Nie boisz się o niego? Nie mogłabym nikomu odebrać jego marzeń. Wiem, że to obróciłoby się przeciwko mnie. Ja też nie chciałabym, by ktoś kiedyś stanął na drodze do realizacji moich planów. Rozmawiała Monika Berkowska Nr 10, od 3 do 9 marca 2003
Zobacz: Justyna Żyła o sesji w "Playboyu": "Syn powiedział, że bardziej by się wstydził, martyna wojciechowska. Joanna Krupa. katarzyna warnke. dorota wellman. Joanna Liszowska.
Martyna Wojciechowska jest inspiracją dla wielu kobiet. Podróżniczka i dziennikarka jednak nie zawsze była pewna siebie, swojej kobiecości. W młodości zdecydowała się na sesję w Playboyu. Gwiazda tłumaczy, że dziś nie zdecydowałaby się na ten krok. Dlaczego?Martyna Wojciechowska o sesji w Playboyu: „Dziś bym tego nie zrobiła”Martyna Wojciechowska jest pierwszą polską gwiazdą, która została uhonorowana przez firmę Mattel. Jedna z lalek Barbie z kolekcji Shero była inspirowana wyglądem i dokonaniami słynnej w przeszłości Martyna Wojciechowska wcale nie była pewna siebie. Przez wiele lat poszukiwała swojej drogi. W kuriozalny sposób zaczęła podkreślać swoją kobiecość. Myślała, że podkreślenie swojej cielesności jest wyrazem siły i niezależności. Chciała, aby mężczyźni zachwycali się nią. Jednak zrozumiała, że nie jest najlepszy sposób myślenia.„Poszukiwanie swojej tożsamości zaczęłam od bycia chłopczycą. Miałam krótkie włosy, jeździłam motorynką, brano mnie za chłopaka. Kiedy dojrzałam i ktoś zaproponował mi bycie modelką, zachłysnęłam się tym. Zaczęłam w kuriozalny sposób podkreślać swoją kobiecość. Gdy oglądam swoje zdjęcia z młodości – prawdziwy koszmar, obcisłe stroje, czerwona szminka (śmiech). Gdy zaczęłam pracować w telewizji, szukałam swojej drogi, a nie miałam w tej kwestii najlepszych doradców. Wtedy też w dosyć wypaczony sposób rozumiałam kobiecość. Wydało mi się, że podkreślenie cielesności jest wyrazem siły, niezależności. Aktem odwagi i bezczelności. Przejrzałam się w oczach mężczyzn, zaspokoiłam swoją próżność. Ale szybko zrozumiałam, że nie tędy droga. Że prawdziwa kobiecość nie wyraża się poprzez męskie fantazje, tylko w postawie życiowej” – mówiła Martyna Wojciechowska w rozmowie z „Vivą”.Wypuść powietrzePodróżniczka jest przekonana, że dzisiaj nie zdecydowałaby się na rozbieraną sesję. Jakby „podeszła” do dawnej Martyny? „Dziś bym tej sesji nie zrobiła. Dziś bym mocno przytuliła tamtą Martynę i powiedziała: „Ale ty się naszarpałaś, dziewczyno! Dajże spokój, wypuść powietrze. Uwierz, że możesz być, kim chcesz, i żyć tak, jak chcesz” – szczerze mówiła Wojciechowska.—————————————————————————————————–Źródło zdjęć:
Zobaczcie koniecznie nasz nowy kanał Dla Ciekawskich WOW https://www.youtube.com/channel/UC1rZ2KyiVYiHv8KvVgP6aWQ?sub_confirmation=1Martyna Wojciechowska -
W czwartkowy poranek świat obiegła smutna informacja o śmierci twórcy legendarnego pisma "Playboy", Hugha Hefnera. Dzieło jego życia doczekało się również polskiej edycji, która wychodzi od grudnia 1992 roku. Przez ten czas na okładce polskiego "Playboya" zagościło wiele naszych rodzimych, pięknych gwiazd. Grupa ZPR Media sprzeciwia się głoszeniu opinii noszących znamiona mowy nienawiści przepełnionych pogardą czy agresją. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, powiadom nas o tym, klikając zgłoś. Więcej w REGULAMINIE
Martyna Wojciechowska (48 l.) poznała Kabulę Nkalago 9 lat temu w Tanzanii. Dziewczynka była wtedy pogrążona w traumie po tym, co zrobili jej oprawcy albinosów. 24 kwietnie minęła 13
Martyna Wojciechowska (42 l.) od dwudziestu lat związana jest ze stacją TVN, gdzie obecnie prowadzi program "Kobieta na krańcu świata". Na początku swojej kariery dwukrotnie zdecydowała się na sesję zdjęciową, a jej gorące, rozbierane zdjęcia można było obejrzeć na łamach "Playboya" i "CKM". Martyna Wojciechowska o rozbieranych sesjach W rozmowie z Plejadą Martyna Wojciechowska przyznała, że pomimo upływu lat wciąż pamięta obie sesje zdjęciowe. Podróżniczka nie żałuje udziału w żadnej z nich. - Choć było to dawno temu, wciąż pamiętam obie sesje. Byłam kilka lat młodsza, ale chyba dzisiaj w swoim ciele czuję się lepiej - powiedziała Martyna Wojciechowska. - Bardzo dobrze wspominam obie sesje. Wtedy uważałam, że warto spróbować i zobaczyć siebie w nowej odsłonie. Dzisiaj byłoby mi to do niczego niepotrzebne, ale nie żałuję tych sesji. Niczego w życiu nie żałuję, a każda rzecz, którą się robi, sprawia, że jesteśmy w miejscu, w którym jesteśmy - dodała lubiana podróżniczka. W rozmowie z Plejadą Martyna Wojciechowska wyznała, że wciąż wyraża zainteresowanie pojawieniem się na rozkładówce. Teraz musiałby być spełniony jeden dość ważny warunek. - Dzisiaj mogłabym się rozebrać, ale tylko w bardzo słusznej sprawie, np. na cele kampanii społecznej, która miałaby walczyć chociażby z produkcją futer. To byłaby jedyna słuszna sytuacja, która mogłaby spowodować, że dzisiaj miałabym potrzebę wciągnąć się w coś takiego - przyznała nam Martyna Wojciechowska. Obejrzyjcie nasz materiał wideo.
Dziewczynka została umieszczona w specjalnym ośrodku i to tam mieszkała, gdy poznała polską podróżniczkę. O co dziś boi się Martyna Wojciechowska? Tak poznały się Martyna Wojciechowska i Kabula. Mieszkała w strasznym miejscu. Przed kamerą VIVY.pl dziennikarka powróciła do wspomnień z dnia, w którym pierwszy raz zobaczyła Kabulę.
Martyna Wojciechowska od przeszło 30 lat aktywnie działa w branży telewizyjnej. Ma na koncie autorskie programy, w tym popularny format "Kobieta na krańcu świata". Jednak czy wszyscy pamiętają początki Martyny Wojciechowskiej? Dziennikarka postanowiła przypomnieć fanom, jak zaczynała.
Po prostu – zaznacza Martyna Wojciechowska. Prywatnie Martyna Wojciechowska jest mamą 15-letniej córki Marysi. To właśnie jej doświadczenia zaktywizowały dziennikarkę i podróżniczkę do projektu skierowanego do pomocy młodym ludziom. Zobacz w galerii jak mieszka i żyje na co dzień Martyna Wojciechowska.
Martyna Wojciechowska od wielu lat przyciąga do siebie nie tylko fanów i przystojnych mężczyzn, ale także media. Jej związki budziły wiele emocji. Tak było z Jerzym Błaszczykiem, z którym doczekała się jedynego dziecka oraz z Przemkiem Kossakowskim. Z tym drugim niedawno się rozstała. Jej życie nie było kolorowe, ani usłane różami. Pomaga wielu kobietom i oddaje im całe
2OMSl.